czyli to co w matce siedzi
RSS
czwartek, 28 lutego 2008
¯ycie

toczy siê powoli.

Grzegorz spêdza ferie u babci na Podhalu.

Ca³y okr±g³y dzieñ mam dla Jagody.

Ch³oniemy przedwczesn± wiosnê. Latam z wózkiem, jak kot z pêcherzem. Dostajê krêæka energetycznego i mimo, ¿e wiatr chce mi urwaæ g³owê, dra³ujê w te i wewte, ¿eby siê na³ykaæ pierwszych zapachów.

Jagodzie raz na jaki¶ czas zdarza siê brak wspólpracy na spacerze, ale - jak to u niej - nic nie dzieje siê bez przyczyny.

Którego¶ dnia ju¿ przy wej¶ciu do parku w³±czy³ jej siê alarm i nijak nie chcia³ siê odprogramowaæ. Ju¿ nawet dosz³o do ca³kiem sporego po¶wiêcenia z mojej strony, mianowicie wychyli³am r±bka piersi spod kurtki, w nadziei, ¿e chodzi³o o g³ód i za chwilê znowu spokojnie wrócimy do spacerowania. Nie chodzi³o.

- No popatrz, - mówiê do Kasi, - nie mam pojêcia, co jej siê dzieje. Z naszymi starszymi dzieæmi jest ju¿ ³atwiej w takich sytuacjach. Potrafi± przynajmniej powiedzieæ, o co im chodzi.

- Nie by³abym tego taka pewna. - ironizuje Kasia - "O co p³aczesz, Tosiu?" "Nie wieeeeeeem".

Bywa i tak. :)

Nie by³o rady, spacer zakoñczy³y¶my z Jagod± przed czasem. Na gwa³towny lament nie da³o siê niczym zaradziæ.

A w domu niektóre sprawy ods³oni³y swoj± kurtynê, okaza³o siê na przyk³ad, ¿e Jagodzie dolega mega kupa, która wyjecha³a z pampersa na plecy, przemaczaj±c koszulkê, polar i kombinezon.

Po przewiniêciu by³o ju¿ odrobinê lepiej, choæ Jagodysia nie do koñca osi±gnê³a komfort psychiczny i wtedy okaza³o siê, ¿e w jej oku tkwi gigantyczny paproch. Zachêcam, aby¶cie sobie wyobrazili wyci±ganie takiego ustrojstwa z oka komu¶, kto dono¶nie pomstuje swoje nieszczê¶cie, mocno zaciskaj±c powieki.

A kiedy kawa³ek li¶cia znalaz³ siê ju¿ na zewn±trz, na Jagodê sp³yn±³ nag³y, rozp³ywaj±cy siê po ciele b³ogostan i obie odetchnê³y¶my z niek³aman± ulg±.

*

A ja wiêkszo¶æ dnia spêdzam upajaj±c siê widokiem jej pe³nej s³odyczy twarzyczki i zachwycaj±c siê jej najpiêkniejszymi b³yszcz±cymi wêglami, które przygl±daj± mi siê z tak wielk± mi³o¶ci±, ¿e ¿aden aparat fotograficzny nie jest w stanie tego oddaæ.

13:21, fajerwerka_1
Link Komentarze (5) »
czwartek, 21 lutego 2008
¶roda
Jagodzie nale¿± siê gratulacje za
przewrotki: brzuch - plecy, plecy - brzuch, za kolejne d¼wiêki i æwiczenie twarzy w radosnych minach.

Gregoremu nale¿± siê gratulacje za wszystkie superlatywy wys³uchane na wywiadówce w przedszkolu. G³ównie nale¿y mu siê nagroda za pracê nad sob±, która to zaowocowa³a skierowaniem swoich poczatkowo apodyktycznych cech w pozytywne kierownictwo. Mój ma³y synek, dopiero co na ¶wiat wydany, tworzy mianowicie przedszkolny gang. Na razie gang liczy sobie trzy osoby, choæ wiêcej dzieci aspiruje do tego elitarnego krêgu, Grzegorz skupia siê raczej na tych ju¿ zwerbowanych.
Mo¿e dlatego, ¿e wg wszelkich ¼róde³, s± to jego przysz³e ¿ony.
Mo¿e to w takim razie nie gang, a harem?

Je¿eli chodzi o kobiety, sprawa wydaje siê byæ dla Grzegorza prosta:

-
Mamusiu, Basia i Maja z przedszkola chc± zostac moimi ¿onami.

- A tobie one te¿ siê podobaj±?

- Tak. Ale mnie siê podobaj± wszystkie dziewczyny.

Có¿, tym trudniej dla niego. Twarda rzeczywisto¶æ wygl±da tak, ¿e kiedy¶ trzeba jednak któr±¶ wybraæ.


Ale póki co, mo¿na bawiæ siê raz z jedn±, raz z drug±.

Kiedy którego¶ dnia w orzedszkolu Basia znika za drzwiami ze swoj± mam±, Grze¶ wykrzykuje do drugiej swojej po³owicy:

- Maju, Basia ju¿ posz³a do domu, teraz ty mo¿esz siê bawiæ ze mn±!

Jak¿e prosty jest ¶wiat w takim wieku.

00:00, fajerwerka_1
Link Komentarze (4) »
¶roda, 20 lutego 2008
Grzesiowi
- spe³nienia marzeñ z okazji czwartych urodzin.



23:22, fajerwerka_1
Link Komentarze (9) »
sobota, 16 lutego 2008
*
Leniwa, niespieszna sobota.

Taki dzieñ robi dobrze na matczyn± kondycjê mózgow±: rano tata sprz±ta mieszkanie, tudzie¿ zabawia ma³± ksiê¿niczkê, ja mam czas na zabawê z ch³opcem, po po³udniu tata zabiera Grzesia na pó³ dnia z domu, ja robiê wypad sam na sam z dziewczynk±. Wieczorem tata wymyka siê na du¿e zakupy, o których ja nie muszê nic a nic my¶leæ. Bajecznie.
Lubiê takie dni.

A jutro w planach powolny poranek, d³ugie zbiorowe okupowanie po¶cieli, rozwlek³e ¶niadanie z gazet± i woniej±c± arabic±, a potem b³yskawiczne sprz±tanie i od po³udnia go¶cie. Wieczorem te¿ go¶cie. Upiekê pewnie ze 30 gofrów. Bêdzie gwarno.

Takie dni te¿ lubiê.

*
S³onko.



W ramionach dziadka.



21:50, fajerwerka_1
Link Komentarze (11) »
pi±tek, 15 lutego 2008
Wieczory
Kiedy kto¶ mi mówi³, ¿e jego dziecko chodzi spaæ o 22, czy 23 i nie ma na to rady, my¶la³am zawsze, ¿e to jest kwestia nieumiejêtnego zabrania siê za temat. Ze to jest kwestia zmiany kierownictwa - to nie dziecko ma decydowaæ, kiedy pójdzie spaæ, a rodzic. Ze niemowlê nie "pójdzie" samo spaæ, to rodzic k³adzie dziecko o odpowiedniej porze. My¶la³am, ¿e to jest kwestia przestawienia, tak jak przestawia siê czterdzie¶ci milionów ludzi przy zmianie czasu na zimowy.

Dzi¶ zwracam honor.

Od czterech miesiêcy próbujê przestawiæ Jagodê, ¿eby jej g³êboki, twardy sen nastêpowa³ tu¿ po k±pieli, a nie o 23 i od czterech miesiêcy jest zonk.

*
Naturalnym jest dla mnie, ¿e przez ca³y bo¿y dzieñ zajmujê siê naszym m³odszym s³oñcem, oddajê jej swoj± czê¶æ ¿ycia bez s³owa szemrania. Czekam na wieczór, kiedy naturalnym jest, ¿e matka dostaje swoj± niewielk± nagrodê - czas dla siebie. Tak przynajmniej przyzwyczai³ mnie Grze¶, który wieczorem pada³ jak mucha. A tu na ¶wiat przysz³a Jagódka i ustali³a now± regu³ê. Mój wieczór mianowicie nale¿y do niej.

Sen Jagody pomiêdzy k±piel± a 23 jest co kilka minut przerywany przez jakie¶ ciê¿kie my¶li, problemy egzystencjalne i prze¿ycia o grubym kalibrze, przetaczaj±ce siê przez zbyt ma³± g³owê. Z samym za¶niêciem Jagoda nie ma problemu, k³opot natomiast jest z utrzymaniem siê w stanie snu d³u¿ej, ni¿ kilka minut.

Kto¶ ma jak±¶ radê? Ja ju¿ nie mam.


11:22, fajerwerka_1
Link Komentarze (14) »
wtorek, 12 lutego 2008
produkt imieniem Jagoda.

Grzegorzowi niebawem stuknie czterolecie.

Tak wiele wydarzeñ straci³o na wa¿no¶ci w obliczu tych d³ugich czterech lat. Prze¿ywanie punktów w czasie, kiedy dziecko zaczyna robiæ nowe czynno¶ci - blednie i zawierusza siê w t³umie wspomnieñ. Bo kto teraz w ogóle pamiêta, ¿e ch³opiec maj±c dwa miesi±ce nie trzyma³ g³ówki ci±gniêty za rêce, ¿e pediatra skierowa³a go do neurologa i zapowiada³a rehabilitacjê, je¿eli rych³o nie nast±pi poprawa. Dwa tygodnie pó¼niej nadrobi³ stratê, ja jednak nie nadrobi³am ju¿ straconych ze zmartwienia kilogramów. Wizja, ¿e niedotlenienie przy porodzie zostawi³o swoje piêtno, wisia³a w powietrzu.

A kto teraz pamiêta, ¿e raczkowa³ maj±c 7 miesiêcy, robi³ "kosi kosi" maj±c 6 i pó³ i "pa pa" maj±c 7, ale chodziæ zacz±³ przy czternastu? I kto pamiêta, ¿e samodzielne pokonywanie schodów sprawia³o mu problem prawie rok d³u¿ej, ni¿ powinno?

Matka jego pamiêta, ale w obliczu czterech lat wa¿ko¶æ wystêpowania tych punktów w czasie powoli topnieje.

*

Wertujê przy porannej kanapce gazetê przeznaczon± dla matek, przerzucaj±c kartki z dy¿urnymi tytu³ami powtarzanymi od czterech lat cyklicznie, które ma³o nadaj± siê do powtórnego studiowania. W koñcu wpada mi w oczy tabelka rozwojowa. Hm hm, to takie cuda powinna Jagoda robiæ maj±c cztery miesiace, hm hm. O¶wieca mnie my¶l, ¿e wtedy przy Grzesiu doskonale wiedzia³am ju¿ miesi±c wcze¶niej, jakie cuda powinien robiæ w najbli¿szym czasie. I wszystko pieczo³owicie zapisywa³am. A tym razem mniej po¶wiêcam temu uwagi.

Studiuj±c dzi¶ tabelê, z satysfakcj± godn± fabrykanta produktu imieniem Jagoda, uspokajam siê, ¿e wszystko idzie jak nale¿y. Nawet w co poniektórych dziedzinach nieznacznie szybciej.

Na boczki siê obraca, wiêc jest git. G³owê i nogi przyci±ga do brzucha, robi±c ko³yskê, a tak¿e zapiera siê stopami i tworzy mostek, norma zatem wykonana. Na przedramionach podparta trzyma g³owê zdecydowanie d³u¿ej, ni¿ 10 mintut, siêga po rzeczy le¿±c na brzuchu i dwa razy wysz³o jej przemanewrowanie korpusu z pleców na brzuch, czyli jest lepiej, ni¿ przewiduje tabela. I ¶mieje siê w g³os, dotyka badawczo naszych twarzy, zaczepia ofiary wzrokiem, wydaje odg³osy. 

Notujê dzi¶ zatem skrzêtnie owe czynno¶ci, ozdabiaj±c je szlaczkiem matczynej mi³o¶ci i dumy, chowam sobie do szufladki, aby nie straciæ w nat³oku wspomnieñ. Ale stoicko przewidujê, ¿e za cztery lata przede wszystkim bêdziemy pamiêtaæ, jaka by³a w tym czasie urocza i w g³owach zostanie nam g³ównie jej obecna nieodparta s³odycz.

10:34, fajerwerka_1
Link Komentarze (2) »
sobota, 09 lutego 2008
3 minuty, 40 sekund

Kawa w porcelanowej fili¿ance, ciche popo³udnie, chwila ulgi, nagroda dla zmys³ów. Zanurzam usta w najbardziej cenionym przeze mnie p³ynie tego ¶wiata i przymykam na chwilê oczy.

Ze wzglêdu na Jagody utracon± beznadziejnie po antybiotyku odporno¶æ, postanowili¶my omijaæ skupiska ludzkie, w zwi±zku z czym muszê zadowoliæ siê kaw± tylko we w³asnym domu, tylko we w³asnym towarzystwie. Wyci±gam wiêc najbardziej eleganck± fili¿ankê z zastawu "na wa¿ne okazje" i przez 3 minuty i 40 sekund staram siê rozkoszowaæ namiastk± salonów i aromatem niezbyt mocnej czarnej z odrobin± mleka, daruj±c swoim zmys³om moment b³ogo¶ci.

3 minuty i 40 sekund to dok³adnie tyle, ile zosta³o mi czasu.

21 minut temu Jagoda zapad³a w drzemkê i w ci±gu tych 21 minut uda³o mi siê dokonaæ cudów - nastawiæ sobie kawe, dokoñczyæ rozwieszanie pranie z rana, rozlozyc Grzesiowi warsztat malarski, zaopatrzyæ go we wszelki mo¿liwy prowiant, aby zapobiec jakiejkolwiek okazji do przerwania mi kawopicia, zetrzeæ okruszki z blatu, przelecieæ mieszkanie lotem kaczki nad stawem, pikuj±c raz po raz celem pozbierania brudnych kubków z ca³ej mieszkalnej powierzchni, do³o¿yæ naczyñ do czekaj±cej od rana pó³pe³nej zmywarki, pu¶ciæ j±, nalaæ sobie kawê i usi±¶æ. Co za prêdko¶æ!

Za trzy minuty i 40 sekund Jagoda siê obudzi. Ten moment mam tylko dla siebie.

¦wiadomo¶æ ¿e muszê go wykorzystaæ w absolutnie ka¿dej sekundzie, zupe³nie mnie osza³amia.

Siedzê wiêc, popijam kawê - raczej szybkimi ³ykami, ¿eby zmie¶ciæ siê w czasie i oddajê siê kontemplowaniu wolnej chwili.

Có¿, dobrze jest tak usi±¶æ, tylko po to, ¿eby nacieszyæ siê czasem wy³±cznie dla siebie.

Zegar wybije ju¿ za chwilkê 25 minut snu ma³ej ksiê¿niczki, mój osobisty wolny czas stanie siê dokonany. Nastêpna drzemka za dwie godziny. Wtedy z rozkosz± napijê siê dobrej herbaty. W eleganckiej fili¿ance. Trochê pokontemplujê. Przez trzy minuty.

Ale dobrze wiedzia³am, ¿e tak bêdzie, wiêc nie narzekam. Tak tylko zadziornie droczê siê z rzeczywisto¶ci±. :)

22:35, fajerwerka_1
Link Komentarze (9) »
czwartek, 07 lutego 2008
A Grzegorz

zarysowuje zimê kolorami.


Jagoda w koszulce w grochy i spódniczce.
Autor prosi o niemylenie fryzury z je¿ykiem. Tutaj jest rzeczywiste odzwierciedlenie siostrzanej czupryny - "malutko w³osków i do tego takie króciutkie jak u myszki."

*

 

£ód¼ z ¿aglem, sterem, oknami na burcie, barierk± i dzwonkiem na s³upku, przypominaj±cym maruderom, ¿e czas wyp³ywaæ. Do rysowania ¿agla przyda³a siê ekierka.


*
 

Dom na kawa³ku pud³a. Farby.


*
 

Zêbaty pajacyk.


*

Mieszkalny samochód campingowy stoj±cy pod chmurk±, posiada okno, drzwi, b³otniki oraz kolor karoserii niczym hippisowski busik.
Kredki oleiste do p³ótna sprawdzaj± siê ¶wietnie na tekturkach i kartonach.

*

Ot, Gregory nie da³ siê szaro¶ci z zewn±trz.


A ja mog³abym tak fotografowaæ i wklejaæ bez koñca. Kolorowe mozaiki, które wyczarowuje stosami, które potem l±duj± chaotycznie na pod³odze wokó³ stolika, a ja tylko chodzê, zbieram, dopisujê datê i pieczo³owicie uk³adam do teczek z napisem "wa¿ne".

00:42, fajerwerka_1
Link Komentarze (9) »
poniedzia³ek, 04 lutego 2008
Brak weny.
- Nie bêdê ju¿ chyba pisaæ tego bloga. - rzucam od niechcenia. M±¿ zerka na mnie z rozbawieniem. Nie pierwszy raz to s³yszy.
- Jakbym chcia³a napisaæ, co teraz u nas s³ychaæ, - ci±gnê - musia³abym napisaæ, ¿e jest do bani, ¿e dzieci znowu chore, ¿e g³ównie wycieram nosy i odmierzam syropy. ¯e ¶le znoszê zimê w tym roku. ¯e moje marzenia ograniczaj± siê do wiêkszej ilo¶ci s³oñca. Nie mam nic ciekawszego do napisania.
- To napisz w³a¶nie o tym. - nie widzi problemu ojciec moich dzieci.

No to piszê.
Marzy mi siê taki spacer z dzieæmi, ¿e przed wyj¶ciem bêdê musia³a im tylko za³o¿yæ kapelusiki przeciws³oneczne.
Kiedy odtajam z umys³owej hibernacji, napiszê co¶ wiêcej.

20:03, fajerwerka_1
Link Komentarze (14) »